Piotr Lipiński - Cyrankiewicz. Wieczny premier. Żywot człowieka chwiejnego


Był lawirantem. Był oportunistą. Podobno był kolaborantem, chociaż tego faktu akurat mu nie udowodniono. Przed wojną był całkiem porządnym socjalistą z PPS, który wrogo odnosił się do komunizmu. Po wojnie został, jeśli nie komunistą z przekonania, to wiernym członkiem PZPR. Był również, co chyba najważniejsze, najdłużej utrzymującym się premierem w historii PRL. Józef Cyrankiewicz, bo o nim mowa, miłośnik kobiet i życia, bywał również brutalnie szczery, gdy po pacyfikacji robotniczego buntu w 1956 roku wycedził, że kto podniesie rękę na władzę ludową, temu władza ludowa tę rękę odetnie. Nie był ascetą jak Gomułka, zamiast zupy szczawiowej z kartoflami preferował kawior, zamiast czystej wódki – imperialistyczną whisky. Nie miał jednej żony, jak towarzysz Wiesław, ale żenił się trzy razy, w tym po raz pierwszy już przed wojną. Jego drugą i najsłynniejszą żoną była kapryśna aktorka – Nina Andrycz. Kim był właściwie Józef Cyrankiewicz, łysy wieczny premier PRL? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Piotr Lipiński, autor skromnej objętościowo biografii tego niejednoznacznie ocenianego polityka.

Poprzednia książka Lipińskiego była reportażem dotyczącym bulwersującej sprawy Adama Humera, natomiast „Cyrankiewicz. Wieczny premier” pozostając w obszarze Polski Ludowej, dotyka tematyki mniej wstrząsającej, chociaż wciąż związanej z władzą komunistyczną w Polsce. Ta reporterska biografia napisana jest, podobnie jak pozycja poprzednia, sprawnie i lekko, z językową biegłością. Nie wchodzi jednak w banalizowanie, chociaż życiorys najsłynniejszego łysego polityka PRL przedstawia dość pobieżnie, na tle najważniejszych wydarzeń politycznych Polski Ludowej. Pytanie, jakie stawia autor na samym początku, a które dotyczy tajemnicy oportunizmu wiecznego premiera, zostaje na końcu skomentowane jedną z możliwych odpowiedzi, jednak nie wyczerpuje innych możliwych interpretacji. Tak więc poznajemy Cyrankiewicza w przedwojennym Krakowie, jako młodzieńca zafascynowanego ideą socjalistyczną, bez skrzywienia internacjonalistycznego. Potem nadchodzi okupacja niemiecka i czas konspiracji, w końcu punkt zwrotny – osadzenie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. To tam następuje sekwencja wydarzeń, co do których historycy nie są zgodni. Kolaborował czy nie kolaborował? Był świnią czy nie? Autor odpowiada enigmatycznie, że nie wszystko, co na temat Cyrankiewicza czytamy, musi być prawdą.

Kilka miesięcy dzieliło Cyrankiewicza od spotkania z rotmistrzem Witoldem Pileckim, gdyż ten ostatni uciekł z obozu parę miesięcy przed aresztowaniem przyszłego premiera. Po wojnie, gdy Pilecki będzie czekał na śmierć, polityk, choć o bohaterze słyszał, nie wstawi się za nim do Bieruta. I tu dochodzimy do oportunizmu głównego bohatera. Cyrankiewicz potrafił, co pokazuje Piotr Lipiński, interweniować w sprawach mniejszej wagi i niewymagających nadstawiania karku. Na przykład postarał się o mieszkanie dla wdowy po Witkacym. Natomiast Pilecki był dla niego powietrzem. Podobnie postępował Cyrankiewicz w newralgicznych momentach niepokojów społecznych. Chował się i czekał na stanowisko ważniejszych od niego członków Komitetu Centralnego. Gdy wymagała tego jego własna pozycja, mówił jednym głosem z partyjnym betonem. Jasno potępił Poznań, Wybrzeże, a także List 34 wystosowany przez literatów, którzy czuli się zbyt mocno dociśnięci polityką PZPR. Ale w pojedynczych przypadkach potrafił wstawić się, gdzie było trzeba. Pod jednym warunkiem – że fakt ten nie narazi go na utratę lub zagrożenie stanowiska.

Jako dowód małości Cyrankiewicza przytacza autor fragmenty wiersza Mariana Hemara. W „Nagrobku Józefa Cyrankiewicza” poeta pisze: Stoi opasły i pyzaty przed mikrofonem. Tłustą łapą macha – patrzajcie – polski kapo w sowieckim łagrze. Arcyszelma, co tylko w życiu jeden cel ma. By się parszywej władzy trzymać. Lipiński dodaje, niejako rozmywając odpowiedzialność moralną polityka, że kilka milionów Polaków to Cyrankiewicze, właśnie z powodu oportunizmu i nieetycznych kompromisów, które podejmowano w czasach dyktatury proletariatu.

„Wieczny premier” jest więc niejednoznacznym portretem człowieka władzy, który zawsze zajmował drugą pozycję w państwie i który nie wydawał żadnych niezależnych decyzji, zawsze udając się po wskazówki do Komitetu Centralnego. Cyrankiewicz to człowiek odpowiedni do czasów, w których żył. Z jednej strony służalczy i sterowalny, z drugiej – próbujący nadrabiać stylem życia i niewymuszoną elegancją czy wiedzą, której miał pod dostatkiem, zwłaszcza gdy przyrównamy ją do poziomu umysłowego przeciętnego urzędnika partyjnego. Czy był jak peerelowski mieszczanin, dla spokoju należący do PZPR, ale aspirujący do bycia kimś więcej jak tylko parcianym towarzyszem? Może dlatego cieszył się dużą – jak na ludzi władzy w PRL – sympatią? Może dzięki temu tak długo utrzymał się na stanowisku?

Piotr Lipiński, Cyrankiewicz. Wieczny premier, wyd. Czarne, Wołowiec 2016, ss. 270.

0 komentarze:

Prześlij komentarz