Grzegorz Kasjaniuk - Czego słuchasz? Poszukiwania papierowego tygrysa


W pewnym starym dowcipie lekarz bada pacjenta. Pokazuje mu różne figury geometryczne, pytając o skojarzenia. Temu zaś wszystko kojarzy się z gołą babą. A kto mi te wszystkie świństwa narysował? – odpowiada pacjent zdziwionemu medykowi. W sytuacji człowieka, któremu wszystko kojarzy się z jednym, stawiają się często poszukiwacze diabelstwa w muzyce. Kiedyś był to członek PRON – Maciej Giertych, potem specjalista od wszystkiego – ksiądz Andrzej Zwoliński, a ostatnio na prowadzenie w tej dziedzinie wyszedł Grzegorz Kasjaniuk, dziennikarz muzyczny, który przed swoim nawróceniem był specjalistą od muzyki metalowej, szefował też festiwalowi rockowemu w Węgorzewie. Jak sam opowiadał wielokrotnie, przeżył ewolucję poglądów, które doprowadziły go do katolickiego radykalizmu. W związku z nim odrzucił dużą część słuchanej przez siebie muzyki. I jego prawo. Natomiast jak większość neofitów poczuł misję odwodzenia maluczkich od tego, z czym sam kiedyś obcował. I od paru lat publikuje w internecie (portal Polonia Chrystiana) i prasie papierowej (pismo „Egzorcysta”) artykuły, w których przestrzega przed złem kryjącym się w muzyce rozrywkowej.

Publikacja, która pojawiła się niedawno na polskim rynku, zatytułowana „Czego słuchasz? Diabelska propaganda” to właśnie kompilacja szeregu artykułów opublikowanych przez autora w różnych źródłach. Z tego właśnie powodu trzeba przyczepić się do jej chaotyczności: niektóre fakty powtarzają się w poszczególnych rozdziałach. Sama treść utrzymana jest w sensacyjnym tonie, z którego wynika, że szatan kryje się dosłownie wszędzie. To niestety rodzaj „skrzywienia zawodowego”, któremu podlegają ci, którzy interesują się diabłem. Tak jak policyjny śledczy w każdym zobaczy potencjalnego przestępcę, bo tak ukształtowała go praktyka zawodowa, tak środowisko skupione wokół „Egzorcysty” w każdym niemal aspekcie kultury popularnej widzi diabła. Co prawda, Kasjaniuk rozpoczyna swoją publikację od omówienia postaci Kinga Diamonda, który deklaruje swoją przynależność do Kościoła Szatana, ale w rozdziałach późniejszych jako zagrożenie duchowe omawiana jest na przykład postać… Boba Dylana. Z drugiej zaś strony wiadomo, że satanizm większości wykonawców przyznających się do niego to tylko medialna wydmuszka. Co jeszcze autor książki uznaje za zagrożenie duchowe? Festiwal muzyki gotyckiej Castle Party, Nicka Cave’a, zespół Faith No More, Deep Purple, Rush, Metallikę, Nightwish, Davida Bowie, Alice’a Coopera, Crowbar, The Doors, Nirvanę, Sepulturę, Motorhead czy Black Sabbath.

Autor wydaje się nie zdawać sprawy z jednego prostego faktu. Nie każdy jest chrześcijaninem, nie każdy również musi wyznawać te same poglądy czy system wartości. A odrzucenie wszystkiego, co nie jest chrześcijańskie, jest niemożliwe, ze względów chociażby technicznych. Bo zawsze będą otaczali nas różni ludzie, i z tym trzeba się pogodzić. I aby być konsekwentnym, należałoby przestać obcować ze sztuką tworzoną przez niechrześcijan, i z taką, która nie mówi o Jezusie. Absurd, prawda? Wyrzućmy więc Mickiewicza, bo babiarz, Mozarta, bo mason, czy Sienkiewicza, bo do kościoła nie chodził. Co w zamian? Grzegorz Kasjaniuk, niegdyś promujący muzykę metalową w eterze Polskiego Radia, ma propozycję. Pieśni uwielbieniowe i polski hip-hop. Nie dworuję sobie z autora; on naprawdę to powiedział. Proponować komuś, kto słucha Rush albo Boba Dylana, aby odrzucił tę muzykę i zaaprobował koślawe rymowanki deklamowane do wtóru komputerowej muzyczki, brzmi jak ponury żart, ale niestety nim nie jest. Racją jest, że raperzy, szczególnie ci nawróceni, rymują szczerze swoje teksty, ale pod względem artystycznym stoi to dość nisko. Drugi gatunek, jakim są pieśni uwielbieniowe, to nic innego jak oazowe piosenki rozciągnięte do pół godziny. A wszystko po to, aby wywołać w modlących się skrajne emocje i wprowadzić ich w trans, co spotyka się w grupach charyzmatycznych. Z uczestnikami takich obrzędów dzieją się rzeczy gorsze niż na koncertach rockowych: ten trans jest faktycznie przerażający i ma wiele wspólnego nie tyle z Bogiem, co z inteligentnymi psychotechnikami.

Autor wydaje się również mieć pretensje do niegdyś ukochanej przez siebie, a teraz odrzuconej, muzyki, że ta prezentuje treści antychrześcijańskie. Niestety, sytuacja nie wygląda czarno-biało. Zdecydowana większość treści atakujących religię i kościoły chrześcijańskie nie pojawiłaby się w tekstach, gdyby wszyscy wyznawcy Chrystusa traktowali jego nauki serio. Praktyka jest zupełnie inna, więc trudno mieć pretensję do artystów, że się buntują, a do wierzących, że słuchają. Problem pogłębia jeszcze pycha i hipokryzja tak zwanych nawróconych muzyków. Pewnie, że szczere nawrócenie jest zawsze cenne, ale to zawsze odbywa się po cichu i w pokorze. Trąbienie zaś przed sobą o własnej przemianie i publiczne nurzanie się w swoich dawnych grzechach budzi jednak nieufność i podejrzenia o nieszczerość intencji.

Natomiast w jednym autor ma ewidentnie rację. Analizując treści zawarte w piosenkach współczesnych gwiazd pop, Miley Cyrus, Keshy, Rihanny czy Nicki Minaj, dochodzi do wniosku, że ich twórczość promuje hedonizm. I jakkolwiek ostra muzyka metalowa czy punkowa może budzić podejrzenia o złe intencje ich twórców, dzieje się to tylko ze względów estetycznych. Natomiast pop i dance, co widać chociażby po teledyskach, najczęściej proponują człowiekowi odrzucenie sfery duchowej i skoncentrowanie się na seksie. W porównaniu do celebrytów popowego światka większość zespołów grających muzykę ekstremalną to harcerze. W końcu ich członkowie to najczęściej stateczni panowie chodzący codziennie do roboty, wychowujący własne dzieci, którzy z muzyki się nie utrzymują. A w ich tekstach można zauważyć nierzadko szczerą troskę o świat, ubraną co prawda w buntownicze frazy, ale taki już urok tych dźwięków. Należy więc uważać, aby odrzucając „złą” muzykę, nie wylać dziecka z kąpielą i nie pozbawić się niewątpliwej przyjemności, jaką jest obcowanie z dźwiękami. Co do szkodliwości, zatruć się można wszystkim, nawet wodą, więc nie przesadzajmy.

Grzegorz Kasjaniuk, Czego słuchasz? Diabelska propaganda, wyd. Monumen, Poznań 2016, ss. 271.

0 komentarze:

Prześlij komentarz