Wojciecha Grzelaka zawsze warto poczytać. I przyznam się, że gdy chcę dowiedzieć się czegoś o Rosji, najchętniej sięgam po tego właśnie autora. Dlaczego? Z błahych powodów, ale nie tak oczywistych dla większości piszących o Federacji Rosyjskiej. U Grzelaka bowiem nie ma blagi, nie ma szpanowania ani hipsterskiego wąsa, który ironicznie zwiedza obce mu przestrzenie. Jest za to doświadczenie, również związane z wielomiesięcznymi pobytami w tym kraju, jest erudycja, dowcip, ale i krytycyzm. Bo o Rosji ostatnio pisze się albo skrajnie negatywnie, albo na kolanach (co skończyło się w zasadzie po aneksji Krymu). Wyparowali gdzieś Daniel Olbrychski i Adam Michnik pełni zachwytu dla naszego wschodniego sąsiada, co tłumaczyć trzeba wyłącznie polityczną grą. Natomiast Grzelak nie jest ani bezmyślnym chwalcą Federacji, ani nie bawi się w walenie cepem na oślep. Potrafi za to spojrzeć w sposób niejednoznaczny, co stanowi potężny atut jego publicystyki. „Matrioszka od środka” jest trzecim tomem poświęconym sprawom polityki i życia społecznego Rosji. Autor tym razem mniej dotyka tej pierwszej, skupiając swoją uwagę przede wszystkim na ludziach.
Książki Grzelaka można podzielić na dwie skromne kategorie, pierwszą z nich opisałem powyżej. Druga natomiast zajmuje się syberyjskim szamanizmem i jest równie interesująca. Jak było już wspomniane, „Matrioszka od środka” skupia się na życiu codziennym Rosji, nierzadko sięgając w czasy jeszcze sowieckie. Teksty zawarte w publikacji dotyczą bardzo różnych tematów, zaczynając od rosyjskich i sowieckich świąt, poprzez kosmonautów, film, a nawet drogi wschodniego imperium. Taki natłok bardzo różnej tematyki powinien spowodować chaos, zwykle niepożądany w literaturze faktu. Nic takiego jednak się nie dzieje, nawet mimo bardzo prostej konstrukcji książki. Tematy, którymi autor się zajmuje, nie krzyżują się ze sobą, ale koegzystują w osobnych rozdziałach. Jest więc „Matrioszka…” sposobem na fragmentaryczne poznanie kilku aspektów życia związanych ze współczesną Rosją.
Nie dziwi w tym kontekście fakt, że spora część książki dotyczy tożsamości narodowej Rosjan. Dość znany jest tutaj pociąg do świętowania, który Grzelak opisuje, pamiętając o całej jego złożoności. W Rosji bowiem wciąż popularnym świętem jest 1 maja, jednak w ostatnich latach obchodzony mniej hucznie niż w czasach komunizmu. Wciąż niesłabnącą popularnością cieszy się za to Dzień Kobiet. W państwie Putina to dzień wolny od pracy; zresztą był nim i w Związku Sowieckim. Natomiast wspominany tu i ówdzie powrót do prawosławnej religijności nie wydaje się znaczący. Cerkiew, uwikłana przecież w ZSRR w agenturalne związki z KGB i aparatem państwowym, nie jest miejscem, do którego przychodzą szerokie rzesze wiernych, czym wyraźnie różni się od pozycji Kościoła katolickiego w Polsce. Przy okazji opisywania świętowania autor nie może nie wspomnieć również o związanej z nim mentalności Rosjan. A ta staje się niezwykle spontaniczna, a człowiek rosyjski poddaje się uroczystemu biesiadnemu nastrojowi nader łatwo.
Interesujące są również ustępy poświęcone rosyjskiemu kinu, zwłaszcza dzisiaj, gdy filmów stamtąd nie uświadczy się w kinach, a pojedyncze przebłyski pojawiają się gdzieniegdzie na festiwalach offowych. Aby zrozumieć Rosjan, trzeba – zdaniem autora – nauczyć się kodu kulturowego obecnego w rosyjskim kinie. My mamy „Misia”, „Rejs” czy „Chłopaki nie płaczą” i cytatami z nich przerzucamy się w czasie spotkań towarzyskich czy dyskusji internetowych. Tam kultowe komedie kręcił Leonid Gajdaj. To jemu poświęca autor sporą część rozdziału poświęconemu kinu w Rosji.
Jaki więc obraz wyłania się z „Matrioszki”? Trzeba przyznać, że niejednoznaczny. Wojciech Grzelak nie pała bezkrytyczną miłością do imperium na wschodzie, rozumie za to i lubi jego mieszkańców. To zresztą dość częste spostrzeżenie w naszej literaturze: mieszkańcy Rosji dają się lubić, za to władza – już niekoniecznie. Czytając „Matrioszkę” i inne publikacje autora, możemy choć na trochę zbliżyć się do prawdy na temat Rosji i jej mieszkańców.
Wojciech Grzelak, Matrioszka od środka, czyli rosyjskie klimaty, wyd. Wektory, Wrocław 2016, ss. 244.
0 komentarze:
Prześlij komentarz