Wśród opracowań o współczesnej Rosji trudno ostatnio odnaleźć pozycje pisane ze znajomością najnowszych faktów. Jacek Hugo-Bader chyba tematykę tę porzucił, Daniel Kalder – twórca specyficznych „Dziwnych teleskopów” oraz „Zagubionego kosmonauty” – książek już nie pisze, a Wojciech Grzelak również chyba czeka na nadejście weny. Niezawodna jest za to Swietłana Aleksijewicz, której „Cynkowi chłopcy”, opowiadający o sowieckich żołnierzach w Afganistanie, ukazali się kilka dni temu. Pojawił się również debiutant na polu reportażu, urodzony w Moskwie Peter Pomerantsev, który jako dziecko wyemigrował z rodzicami do Wielkiej Brytanii, potem zaś jako producent telewizyjny i dziennikarz wielokrotnie do Rosji powracał. Jego „Jądro dziwności” koncentruje się na Rosji putinowskiej, na jej ostatnich latach, i opowiada, z perspektywy dzisiejszych mediów masowych, o specyfice największego kraju na świecie. Pomerantsev wygrywa już na starcie, jako Rosjanin z pochodzenia nie ulega uproszczonym analizom oraz czuje temat, o którym pisze.
O Rosji napisano sporo bzdur, patrząc zwłaszcza z zachodniego punktu widzenia. Podstawowym błędem jest opisywanie tego kraju jako państwa może kulawo działającego, ale jednak realizującego podstawowe założenia demokracji. Inną, leżącą na przeciwległym biegunie usterką, jest traktowanie Rosji jako nieustannego źródła żartów, jako państwa tak innego od pozostałych, że zasługującego jedynie na obśmianie. Peter Pomerantsev unika zarówno jednego, jak i drugiego spojrzenia na swój kraj pochodzenia. I jego wizja rozbija naiwne tezy niedouczonych specjalistów od polityki wschodniej, bo w myśl jednej z najważniejszych tez „Jądra dziwności” Rosja państwem demokratycznym nie jest. To, co nieuważni i przyzwyczajeni do zachodnich standardów dziennikarze spostrzegają jako medialny i polityczny pluralizm, jest tylko sprawnym teatrem reżyserowanym w całości przez Kreml. I jeśli ktoś miałby jeszcze złudzenia, Pomerantsev mu je rozwieje: opozycja jest w Rosji sterowana przez administrację Putina, a jej media przez nią kontrolowane. Stąd niemożność wyrwania się z matni, w której kraj ten tkwi.
Drugim zasadniczym problemem podejmowanym przez autora jest aktorskość wpisana w mentalność Rosjan, nie tylko tych współczesnych. Problem ten pojawia się przynajmniej od okresu komunizmu, ponieważ mieszkańcy Związku Sowieckiego i późniejszej Rosji zmuszeni byli do przyjmowania skrajnych społecznych masek. Działacze państwowi publicznie popierający władzę, w życiu prywatnym reprezentowali poglądy od tej władzy jak najdalsze. Tępi aparatczycy okazywali się czytać Ginsberga i podziwiać malarstwo Pollocka. Ten festiwal gąb i masek utkwił tak głęboko w zbiorowej świadomości mieszkańców największego państwa świata, że skutecznie eliminuje wszelki opór. Rosjanin buntuje się bowiem w domu, czytając zachodnich pisarzy, a w pracy idzie po pasku władzy, akcentując swój patriotyzm. A ten w Rosji zawsze był miłością do władcy.
„Jądro dziwności” z perspektywy telewizyjnego reportażysty ukazuje więc w przeróżnych konfiguracjach ducha współczesnej Rosji, który jest od wieków podobnie imperialny. Pojawiają się w tej książce Nocne Wilki, patriotyczny gang motocyklowy będący skrzyżowaniem Hell’s Angels, prymitywnej bizantyjskiej religijności oraz kultu Stalina. Gang ten zapisał się również w artykułach polskiej prasy w momencie, gdy protestowano przeciwko przejazdowi jego członków na uroczystości zakończenia II wojny światowej w Berlinie. Sporo miejsca poświęca autor kobietom: prostytutkom, modelkom, które szukają bogatego męża, najlepiej oligarchy z prywatnym odrzutowcem, a potem i tak cierpią. W głębi duszy pozostają naiwne i prostoduszne. Jako producent telewizyjny, pisze Pomerantsev z perspektywy medium, które jest mu najbliższe. Dowiadujemy się od niego, że rosyjskie stacje zajmują się przede wszystkim kreacją rzeczywistości, w której oprócz wszechmocnego prezydenta i rozwiązywanych przez niego problemów dominuje rozrywka o optymistycznym przesłaniu. W rezultacie otrzymujemy przekaz nie aż tak bardzo daleki od tego, co powodują nasze media polskojęzyczne.
Rosja współczesna to również według autora kraj bezprawia, w którym niszczy się niewygodne dla państwa firmy, a ich szefów wtrąca do więzień. To obraz także nie tak bardzo daleki od naszego krajowego podwórka. Wystarczy przypomnieć sobie historię Romana Kluski, albo obejrzeć oparty na faktach „Układ zamknięty”. Czytając „Jądro dziwności”, nie miałem wcale wrażenia, że reportaż ten opisuje świat aż tak bardzo odległy od tego, w którym przyszło mi żyć na co dzień. Czytelnik zachodni z pewnością przyzwyczajony jest do innych standardów i jego pozycja ta z pewnością wielokrotnie zaskoczy. Polak, zwłaszcza interesujący się życiem publicznym, zauważy jedynie większą skalę opisywanych przez autora zjawisk. U nas również są manipulatorskie telewizje serwujące prymitywną rozrywkę oraz czołobitne przekazy adresowane do władzy. Również spotkamy złamanych przez bezprawne uwięzienie ludzi, którzy stracili majątki i pozycję społeczną oraz zawodową. Niech więc nas „Jądro dziwności” nie dziwi, ale ostrzega, co może się stać, gdy będą nami rządzić ludzie o postsowieckiej mentalności.
Peter Pomerantsev, Jądro dziwności. Nowa Rosja, tłum. I. Noszczyk, wyd. Czarne, Wołowiec 2015, ss. 295.