Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy śledzeni. Nie tylko dzięki kamerom monitoringu w każdym niemal miejscu, nie tylko przez kamery w telefonie lub laptopie, a także przez lodówki, pralki i dziecięce zabawki. Jesteśmy śledzeni i, co najgorsze, zgadzamy się na to, nie protestując. W końcu warto zapłacić cenę za to, że w internecie wszystko mamy na wyciągnięcie ręki. Ale czy na pewno wszystko? Właśnie tu leży pies pogrzebany. Najbardziej popularna wyszukiwarka, czyli Google, ma z tyle wspólnego z wyszukiwarką co preparaty genetyczne przeciwko kowidowi ze szczepionkami starego typu. Zadać należy więc pytanie, kto szuka i kto znajduje odpowiedzi. Z pewnością nie jest to pojedynczy człowiek wpisujący frazę w swoim telefonie. Bo nie chodzi tutaj o znajdowanie informacji (które i tak dostajemy starannie wyselekcjonowane), ale czegoś zupełnie innego. To nie jednostka z telefonem czy komputerem szuka informacji, to ona staje się informacją. A szukający są ukryci w cieniu. Wszystko natomiast rozbija się o pieniądze, które zdobywa się, sprzedając na rynku nasze zachowania w sieci, te realne i te przewidywalne.
Pamiętacie jeszcze grę „Pokemon Go”? Kilka lat temu świat oszalał na jej punkcie. Tysiące, i to nie tylko młodych, ludzi uganiało się po miastach w poszukiwaniu tych japońskich stworków. Były wszędzie: w bankach, na prywatnych posesjach, w knajpach, szkołach i na uczelniach. Kto był wówczas szukającym, a kto szukanym? Nie, to nie goniący pokemony człowiek szukał, i to nie bohaterowie kreskówek byli szukani. To system szukał nas samych. Wystarczyło umieścić wirtualną rzeczywistość w pobliżu popularnej restauracji, a ta zaczynała zwiększać dochody. Największym beneficjentem tego systemu był właściciel gry, który wykorzystał dane behawioralne, aby je zmonetyzować. Odpowiednie ustawienie pokemonów na mapie służyło zwiększaniu zysków firm, które ustawione były przy trasie, a najwięcej zarabiał ten, kto wytyczył odpowiednią drogę. Gra ta pokazała więc, że człowiek jest istotą, która zgodzi się na największe głupstwo (bo czym w końcu jest gonitwa za nieistniejącymi stworzeniami), aby tylko zaangażować własne emocje.
Gra ta to tylko jeden z licznych sposobów eksperymentowania na ludzkich zachowaniach, a te eksperymenty są podstawą systemu, który autorka Shoshana Zuboff nazywa kapitalizmem inwigilacji. Stawia przy tym tezę, że największe firmy sieciowe jak Google, Facebook czy Amazon, służą zdobywaniu naszych danych behawioralnych. Poprzez rozwiniętą sieć sztucznej inteligencji oraz czujniki w urządzeniach elektronicznych są w stanie dowiedzieć się o nas o wiele więcej, niż my świadomie o sobie wiemy. Tutaj ważny jest każdy szczegół: na jakie punkty ekranu patrzymy, gdzie dłużej, a gdzie krócej przytrzymujemy wzrok, jak wodzimy kursorem. Przy czym sztuczna inteligencja operuje na mikrosekundach, stąd jej analizy są niezwykle dokładne. Według autorki, człowiek w tym systemie staje się produktem, który poddawany jest drobiazgowej obróbce, a potem sprzedawany reklamodawcom, którzy mogą w ułamku sekundy skierować do nas spersonalizowany przekaz.
Kapitalizm inwigilacji jest, według autorki, systemem bezprecedensowym. W tej obszernej książce Shoshana Zuboff dokładnie to pokazuje, dowodząc, że znane nam totalitaryzmy oraz inne systemy niewolące człowieka są czymś zupełnie innym. Tutaj stoimy za to przed nowym wyzwaniem, a wizja, która nas czeka, to nie „Rok 1984”, a raczej „Nowy wspaniały świat”, czyli opresyjna rzeczywistość, która prawie wszystkim się podoba, bo jej niewolniczy charakter nie jest odczuwalny. „Wiek kapitalizmu inwigilacji” został napisany jeszcze przed pseudopandemią koronawirusa, ale czyta się go tym bardziej interesująco, im więcej wiemy o czasach, które stworzyli nam psychopaci w typie Gatesa czy Schwaba. Szczególnie cenne są w tym kontekście mechanizmy manipulacji behawioralnej, czyli dotyczącej ludzkich zachowań, którym od prawie dwóch lat poddał się cały zachodni świat.
Z jednym tylko nie jestem w stanie zgodzić się z autorką, która zauważa kluczową rolę mediów społecznościowych w dezinformacji. Generalnie jestem zdania, że największe fake newsy tworzą oficjalne media i ci, którzy rzekomo demaskują fałszywe wiadomości. Wcale nie są to filmiki z żółtymi napisami i legendarne ruskie fabryki trolli. Autorka twierdzi więc, że social media to rozsadniki ekstremizmów, szczególnie prawicowych. Tutaj każdy, kto wie, jakie treści blokowane są na fejsie, rozumie, że to nieprawda. To jednak drobna rysa w tym monumentalnym dziele, które jest jedną z najważniejszych książek traktujących o naszych czasach. Bez jej lektury zrozumienie teraźniejszości jest niemożliwe.
Shoshana Zuboff, Wiek kapitalizmu inwigilacji, tłum. A. Unterschuetz, wyd. Zysk i ska, Poznań 2020, ss. 831.
Pamiętacie jeszcze grę „Pokemon Go”? Kilka lat temu świat oszalał na jej punkcie. Tysiące, i to nie tylko młodych, ludzi uganiało się po miastach w poszukiwaniu tych japońskich stworków. Były wszędzie: w bankach, na prywatnych posesjach, w knajpach, szkołach i na uczelniach. Kto był wówczas szukającym, a kto szukanym? Nie, to nie goniący pokemony człowiek szukał, i to nie bohaterowie kreskówek byli szukani. To system szukał nas samych. Wystarczyło umieścić wirtualną rzeczywistość w pobliżu popularnej restauracji, a ta zaczynała zwiększać dochody. Największym beneficjentem tego systemu był właściciel gry, który wykorzystał dane behawioralne, aby je zmonetyzować. Odpowiednie ustawienie pokemonów na mapie służyło zwiększaniu zysków firm, które ustawione były przy trasie, a najwięcej zarabiał ten, kto wytyczył odpowiednią drogę. Gra ta pokazała więc, że człowiek jest istotą, która zgodzi się na największe głupstwo (bo czym w końcu jest gonitwa za nieistniejącymi stworzeniami), aby tylko zaangażować własne emocje.
Gra ta to tylko jeden z licznych sposobów eksperymentowania na ludzkich zachowaniach, a te eksperymenty są podstawą systemu, który autorka Shoshana Zuboff nazywa kapitalizmem inwigilacji. Stawia przy tym tezę, że największe firmy sieciowe jak Google, Facebook czy Amazon, służą zdobywaniu naszych danych behawioralnych. Poprzez rozwiniętą sieć sztucznej inteligencji oraz czujniki w urządzeniach elektronicznych są w stanie dowiedzieć się o nas o wiele więcej, niż my świadomie o sobie wiemy. Tutaj ważny jest każdy szczegół: na jakie punkty ekranu patrzymy, gdzie dłużej, a gdzie krócej przytrzymujemy wzrok, jak wodzimy kursorem. Przy czym sztuczna inteligencja operuje na mikrosekundach, stąd jej analizy są niezwykle dokładne. Według autorki, człowiek w tym systemie staje się produktem, który poddawany jest drobiazgowej obróbce, a potem sprzedawany reklamodawcom, którzy mogą w ułamku sekundy skierować do nas spersonalizowany przekaz.
Kapitalizm inwigilacji jest, według autorki, systemem bezprecedensowym. W tej obszernej książce Shoshana Zuboff dokładnie to pokazuje, dowodząc, że znane nam totalitaryzmy oraz inne systemy niewolące człowieka są czymś zupełnie innym. Tutaj stoimy za to przed nowym wyzwaniem, a wizja, która nas czeka, to nie „Rok 1984”, a raczej „Nowy wspaniały świat”, czyli opresyjna rzeczywistość, która prawie wszystkim się podoba, bo jej niewolniczy charakter nie jest odczuwalny. „Wiek kapitalizmu inwigilacji” został napisany jeszcze przed pseudopandemią koronawirusa, ale czyta się go tym bardziej interesująco, im więcej wiemy o czasach, które stworzyli nam psychopaci w typie Gatesa czy Schwaba. Szczególnie cenne są w tym kontekście mechanizmy manipulacji behawioralnej, czyli dotyczącej ludzkich zachowań, którym od prawie dwóch lat poddał się cały zachodni świat.
Z jednym tylko nie jestem w stanie zgodzić się z autorką, która zauważa kluczową rolę mediów społecznościowych w dezinformacji. Generalnie jestem zdania, że największe fake newsy tworzą oficjalne media i ci, którzy rzekomo demaskują fałszywe wiadomości. Wcale nie są to filmiki z żółtymi napisami i legendarne ruskie fabryki trolli. Autorka twierdzi więc, że social media to rozsadniki ekstremizmów, szczególnie prawicowych. Tutaj każdy, kto wie, jakie treści blokowane są na fejsie, rozumie, że to nieprawda. To jednak drobna rysa w tym monumentalnym dziele, które jest jedną z najważniejszych książek traktujących o naszych czasach. Bez jej lektury zrozumienie teraźniejszości jest niemożliwe.
Shoshana Zuboff, Wiek kapitalizmu inwigilacji, tłum. A. Unterschuetz, wyd. Zysk i ska, Poznań 2020, ss. 831.