Drauzio Varella - Ostatni krąg. Witamy w piekle!


W Dantejskim piekle ostatni krąg to ogromna, niedostępna dla reszty mieszkańców studnia, strzeżona przez przeraźliwe gigantyczne bestie. Mieszkają w niej zdrajcy przeróżnej maści, z Brutusem i Judaszem na czele. Rzecz jasna, znajduje się w niej władca piekieł, Lucyfer, zarządzający całym tym infernalnym cyrkiem. Ostatni krąg jest więc najstraszliwszy, przejmujący przerażeniem każdego, kto tylko o nim pomyśli. „Ostatni krąg” to również reportaż brazylijskiego lekarza Drauzio Varelli, który przez pewien czas pracował w jednym z najgorszych więzień na świecie, Carandiru znajdującym się w słonecznym São Paulo. W 1992 roku wybuchł tam bunt, który zakończył się policyjną masakrą; w jej wyniku zginęło ponad stu więźniów, których szczuto psami, do których strzelano, gdy ci, nadzy i wystraszeni, próbowali ukryć się w betonowych gmachach. O wydarzeniu tym wykrzykiwał w utworze „Manifest” Max Cavalera z Sepulturą (na płycie „Chaos A.D."), a sam motyw tego więzienia posłużył scenarzystom „Skazanego na śmierć”, znanego serialu telewizyjnego.

Czytając ten reportaż, udajemy się więc do piekła. Mimo faktu, że część wydarzeń przedstawiona jest w lekki sposób, bo Varella jako lekarz zaprzyjaźnił się z wieloma penitencjariuszami, to i tak mrożą one krew w żyłach. I chociaż widoki tego typu zakładów karnych spotykamy w wielu produkcjach filmowych, czym innym jest oglądanie losów fikcyjnych bohaterów, niż czytanie o prawdziwych przestępcach, którzy sami sobie takie piekło fundują. Że więzienie nikogo nie resocjalizuje, wiadomo. Nie taka jest jego rola. Chodzi raczej o odizolowanie tych, którzy burzą porządek społeczny od tych, którzy go budują. Tyle teoria. W reportażu brazylijskiego lekarza zarówno przestępcy, jak i strażnicy oraz policjanci mają swoje za uszami. Trudno orzec, czy sympatia pisarza wychyla się na stronę zbrodniarzy, ale widać, że reporter próbuje swoich rozmówców, jak i pacjentów zrozumieć. On ich leczy, nie oskarża. Próbując zapobiec rozprzestrzeniającej się pladze AIDS (homoseksualny seks oraz dożylnie przyjmowane narkotyki), dokonuje syzyfowego wysiłku. Nie teoretyzuje, ale działa i przy okazji cieszy się zaufaniem więźniów. Z tego zaufania powstanie później „Ostatni krąg” wydany w Brazylii jeszcze w zeszłym wieku, w roku 1999.

Okropne gwary, przeliczne języki, jęk bólu, wycia, to ostre, to bledsze, i rąk klaskania, i gniewu okrzyki czyniły wrzawę, na czarne powietrze lecącą wiru wieczystymi skręty, jak piasek, gdy się z huraganem zetrze – pisze w „Boskiej komedii” Dante, gdy opisuje piekielne kręgi. Trafiając do Carandiru, nie wiemy, czego się spodziewać. Wyobraźmy sobie miejsce opuszczone przez Boga i ludzi, w którym do głosu doszły najgorsze instynkty. Miejsce, w którym nikt nie mówi prawdy i w którym można zginąć z przeróżnych absurdalnych powodów, jak krzywe spojrzenie na przechodzącego współwięźnia. Jak w każdym zakładzie karnym, znajdują się tutaj strażnicy, ale pewne części więzienia wyłączone są spoza ich jurysdykcji. Przestępcy rządzą się sami osobliwym połączeniem anarchii i autorytaryzmu funkcyjnych. Niektórzy donoszą władzom, tak aby nie wiedzieli tego inni. Za pobyt w celach więźniowie płacą twardą walutą. W innym przypadku pomieszkuje się gdzieś w pomieszczeniach przejściowych. Pędzi się bimber, rozprowadza prochy, spółkuje z transwestytami i ciotami. Więzienie, jak piekło, jest zorganizowanym systemem i biada temu, kto w porę nie rozpozna jego prawideł.

Reportaż Varelli składa się z kilkudziesięciu luźno połączonych ze sobą historii, które spaja wątek lekarza. Poznajemy w nim różny sort więźniów. Są i mordercy mający na sumieniu kilkanaście istnień, są włamywacze, gwałciciele oraz drobni złodziejaszkowie. Wspomniałem wyżej o transwestytach, kwestii dość oryginalnej. Ci mężczyźni, po kuracjach hormonalnych, wyglądający i zachowujący się jak kobiety, również pełnią w Carandiru swoiste role. Jako żony, kochanki i zwykłe cioty. Ich istnienie w męskim zakładzie penitencjarnym jest dość egzotyczne i powoduje efekt groteskowości. Poznajemy sporą liczbę bohaterów, którzy bez oporów opowiadają lekarzowi o swoich losach sprzed uwięzienia. Pojawia się w nich częsty schemat: spaprane dzieciństwo, bieda, picie, a potem konsekwentne wejście na drogę przestępstwa i zbrodni. Niewątpliwie mamy więc do czynienia z ludźmi złymi, których nie zaprosilibyśmy na rodzinny obiad. Ten fatalizm każe im po odbyciu wyroku wracać na stare ścieżki. A to opchną komuś kokę, a to zemszczą się na znienawidzonym wrogu. Jak zwierzęta wiedzione swoim instynktem, pozbawione woli.

Ta bez wątpienia ciekawa pozycja może być nie tylko spojrzeniem w głąb miejsca, w którym większość z nas nigdy się nie znajdzie. Może być ona również zapisem południowoamerykańskiej specyfiki, tej charakterystycznej mieszanki okrucieństwa i sentymentalizmu, wielkich emocji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Jest świadectwem religijności Brazylii, opartej nie tyle na katolicyzmie, co rozbuchanym protestanckim ewangelikalizmie oraz pogańskim magicznym zabobonie. Ta silna emotywność Brazylijczyków również jest powodem piekielności opisywanego miejsca. Emocjom ulegają i więźniowie, gdy sztyletują się w ciemnych korytarzach, i policjanci, gdy tłumiąc bunt, rozbierają penitencjariuszy do naga i strzelają do kogo popadnie. Jedni i drudzy, przekonani o własnych racjach, będą przy nich tkwili do końca życia. Witamy w Carandiru, największym więzieniu Ameryki Południowej.

Drauzio Varella, Ostatni krąg: Najniebezpieczniejsze więzienie Brazylii, tłum. M. Lipszyc, wyd. Czarne, Wołowiec 2014, ss. 262.

2 komentarze:

  1. To świetna seria reportaży. Z tego, co piszesz ten też jest poruszający i pewnością warty przeczytania.Szkoda, ze nie widziałam go w czasie promocji Wydawnictwa Czarne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń