Jan Galarowicz - Szczęście na manowcach. Wolność nieskrępowana


Świat współczesny upodobał sobie przede wszystkim pojęcie szczęścia. To, odmieniane przez wszystkie przypadki, zjawisko stało się kluczem do zrozumienia dzisiejszego człowieka. Ten szczęścia szuka, szczęścia pragnie, a w końcu szczęście może otrzymać. Zresztą tak było zawsze. Chociażby w greckiej epoce klasycznej, gdy zrodziły się dwie podstawowe koncepcje dotyczące szczęścia: hedonizm Arystypa z Cyreny oraz epikureizm. Ten pierwszy był wulgarnym dążeniem do zadowolenia za wszelką cenę, po trupach, bez liczenia się z opinią i wolnością innych ludzi. Drugi zaś koncentrował się na unikaniu cierpienia, a szczęście rozumiał również i przede wszystkim jako doznanie duchowe, które nie kolidowało z drugim człowiekiem. Jak pod tym względem wygląda nasza dzisiejsza rzeczywistość? Czy bliżej nam w tej kwestii do Arystypa czy do Epikura? Innymi słowy, czy szczęście to przeżycie zmysłowe czy psychiczne i czy w dążeniu do niego liczymy się z innymi osobami wokół nas?

Jan Galarowicz, autor rozprawy „Szczęście na manowcach” odpowiada na to pytanie jednoznacznie. Według niego, człowiek stał się monadą (czyli bytem jednostkowym, niewchodzącym w relacje z innymi), która celebruje swój egoizm. W związku z tym nie potrafi otworzyć się na innych i poszukując szczęścia, tak naprawdę nigdy go nie osiągnie. Chociaż mogłoby się wydawać, że jest zupełnie na odwrót, że człowiek współczesny, jak nigdy dotąd, potrafi się bawić i przeżywać swoje szczęście. Autor twierdzi inaczej i ma rację. Bierze pod lupę trzy, jego zdaniem, najważniejsze tendencje filozoficzne, przyświecające dzisiejszym społeczeństwom, liberalizm, hedonizm oraz selfizm. Pierwsza z nich opiera się na nieskrępowanej wolności, opisanej przez autora jako wolność samotnicza. Nie daje ona obiecanego szczęścia, ponieważ opiera się na realizacji celów osobistych, w których brak miejsca na doświadczenia wspólnotowe. Nie bierze również pod uwagę religii i Boga, a nie otwierając się na transcendencję, zamyka się na niezwykle ważny obszar rzeczywistości. Człowiek współczesny chce wyzwolić się ze wszystkich więzi: rodzinnych, społecznych, religijnych i w tym upatruje drogi do spełnienia. Jest przepełniony pychą i z jej powodu błądzi.

Społeczeństwa XXI wieku są również przepełnione hedonizmem, a zdaniem autora tendencję tę widać w zajęciu przez psychologię poczesnego miejsca wśród nauk. To ona stała się królową i wpływa na wybory współczesnego człowieka Zachodu. Z lektury pism i poradników możemy się dowiedzieć przede wszystkim, jak osiągnąć szczęście, tożsame z biblijnym rajem. Z pomocą przychodzi więc spełnianie zachcianek i gonitwa za rozkoszą. Autor nie jest jednak rygorystą i nie stoi na stanowisku chrześcijańskiej ascezy. Będąc katolikiem, patrzy na kwestię przyjemności w sposób dość rozsądny. Nie widząc w niej niczego złego, podkreśla jej uboczny charakter i stwierdza, że nie zawsze jednak można się nią kierować. Selfizm zaś to trzecia tendencja, z którą Jan Galarowicz polemizuje. Krytykuje ją przede wszystkim za przyjęcie założenia o wrodzonej dobroci istoty ludzkiej. Zauważa w niej również obecność tendencji do pozytywnego myślenia, które wcale nie oznacza optymizmu, ale wiąże się raczej z projektowaniem własnego umysłu. Wnioskiem, który wypływa z analizy tych filozoficznych tendencji, jest stwierdzenie o pustce duchowej człowieka, która wcale nie znika pod wpływem korzystania z ich dobrodziejstw.

„Szczęście na manowcach” podaje jednak recepty na odnalezienie prawdziwej radości z życia. Autor, wychodząc z tendencji personalistycznych oraz filozofii dialogu, widzi je przede wszystkim w otwarciu się na innych, zauważenie ich potrzeb i kierowanie się altruizmem. Nie jest to jednak altruizm świecki, bowiem Galarowicz widzi rozwiązanie w religii chrześcijańskiej. Powołuje się przy tym na Karola Wojtyłę czy Dietera von Hildebrandta, którzy widzieli zależność między szczęśliwym a religijnym życiem osoby ludzkiej. Natomiast pojawia się tutaj jeden zasadniczy szkopuł. Wszystko zależy przecież od odrodzenia się chrześcijaństwa w Europie. Jeśli to nie nastąpi, będziemy mieli do czynienia ze spektakularnym upadkiem cywilizacji zachodniej. W miejscu dzisiejszej nieskrępowanej wolności pojawi się islam, który wcale nie będzie dialogował. Innym rozwiązaniem problemu, o którym wspomina autor, jest realizowanie własnego powołania. Słowo to ma dzisiaj nienajlepszą prasę, jeśli w ogóle jest używane. Powołanie jest czymś innym niż samorealizacja; to termin o wiele głębszy i mający przełożenie na całe ludzkie życie, nie tylko pojedyncze projekty. Bez powrotu do tego terminu nie będzie mowy o faktycznym odnalezieniu sensu życia.

Jan Galarowicz, Szczęście na manowcach. Liberalizm, hedonizm, selfizm, wyd. Marek Derewiecki, Kęty 2017, ss. 222.

0 komentarze:

Prześlij komentarz