Piotr Nowak - Jaka odnowa w Kościele? O czuciu Boga


Dobrze się stało, że pod koniec zeszłego roku pojawił się konflikt między stroną zwiedzeni.pl a charyzmatykiem Marcinem Zielińskim. Pierwsza ze stron sformułowała szereg zarzutów, głównie natury teologicznej, z których wynikało, że popularny świecki kaznodzieja głosi poglądy bardziej zielonoświątkowe niż katolickie. Druga natomiast, ustami popularnych w internecie duchownych, próbowała te zarzuty oddalić. Nie wyszło, chociaż obaj kapłani byli z siebie zadowoleni. Pierwszy z nich swoją obronę oparł na tezie, że Zielińskiego zna, więc wszystko jest w porządku. Drugi wykpił i wyśmiał twórców krytycznego materiału, że byli sztywni i gadali „blubry”. Gdy nie ma się odpowiednich argumentów, dyskusja teologiczna zamienia się w jej parodię. Nie jest przecież tak, że ruchy charyzmatyczne w Kościele katolickim są sprawą zaakceptowaną przez wszystkich. Fakt, że głosy krytyki wobec nich nie są liczne, wcale ich nie unieważnia. I nie chodzi tu bynajmniej o wykpienie i wyśmianie tej duchowości, ale o prawdziwy niepokój, który pojawia się wśród bardziej tradycyjnej części katolików.

Dobrze więc, że pojawiła się książka pochodząca niejako z wewnątrz ruchu charyzmatycznego. Jej autor, Piotr Nowak, był ponad dwadzieścia lat członkiem katolickiej Odnowy w Duchu Świętym. Ma więc prawo i okazję, aby dokonać krytyki czegoś, z czym się przez prawie ćwierć wieku identyfikował. Nawet jeśli jego argumenty zostaną odparte, warto im się przyjrzeć, bo nie są głosem z zewnątrz, który można by oskarżyć o wypowiadanie się na temat bez niezbędnej wiedzy. Wiedzę taką posiada autor publikacji „Jaka odnowa w Kościele?” i nie waha się, aby jej użyć. Ilekroć w rozmowach pojawia się temat katolickich charyzmatyków, wiąże się on z odchodzeniem przeróżnych grup modlitewnych od Kościoła katolickiego. Ich członkowie, kierując się subiektywizmem w wierze oraz interpretacją Pisma Świętego na własny sposób, bez udziału Tradycji, szybko schodzą na manowce. Są wśród nich również duchowni. Nie znam innej wspólnoty, za przyczyną której tak wielu brałoby rozbrat z instytucją, która przecież tę wspólnotę firmuje. Niepokoi również sposób, w jaki ruch charyzmatyczny pojawił się w Kościele katolickim. Otóż wziął się on z denominacji zielonoświątkowej, wrogo nastawionej do Watykanu i oddzielonej od życia sakramentalnego. Marcin Zieliński nie widzi tutaj niczego złego, co więcej, niczego złego tu nie widzi biskup łódzki Grzegorz Ryś. Czytając publikacje Odnowy i słuchając jej obrońców, mam osobiście wrażenie, że ktoś tu kogoś robi w konia. Prawdopodobnie dzieje się to w dobrej wierze, lecz przecież każda sekta powstawała w ten sposób.

„Jaka odnowa w Kościele?” jest więc poważnym głosem w dyskusji, którego nie powinno się zignorować. Natomiast nie wydaje mi się, że środowiska charyzmatyczne podejmą jakąkolwiek próbę polemiki z autorem. Nie podejmą jej, bo stają się coraz bardziej sprotestantyzowane (nie w duchu luteranizmu, a ruchów zielonoświątkowych) i nie widzą, że głoszą już zupełnie inna naukę niż katolicka. Nie chodzi tylko o uleganie zbiorowym odruchom jak padanie na plecy czy glosolalia (gaworzenie) uznawane za „język aniołów”, ale o to, co w tych wspólnotach się głosi. Głosi się protestancką wizję zbawienia, w której dobre uczynki się nie liczą, ewangelię sukcesu lub sekciarskie rozumienie uzdrowienia. Piotr Nowak bierze te wszystkie poglądy pod lupę i polemizuje z nimi w oparciu o Biblię i teksty mistyków, na przykład świętego Jana od Krzyża. Z polemiki tej wynika jasno, że ruchy charyzmatyczne uprawiają radosną twórczość, nieopartą ani na Piśmie Świętym, ani tradycji Kościoła. W tej przecież nie ma ani mówienia językami rozumianego jako wypowiadanie losowych głosek, ani chrztu w Duchu Świętym (dary Ducha Świętego otrzymuje się w sakramencie bierzmowania), ani w końcu padania na plecy, rzekomo pod wpływem trzeciej osoby boskiej.

Autor podejmuje również temat psychologizacji chrześcijaństwa, chociażby w modlitwie o uzdrowienie wewnętrzne, której zasady nie zgadzają się ze zdrowym katolickim podejściem do tego tematu. Jest to wręcz rozgrzebywanie własnych zranień, co więcej – zupełnie amatorsko, bez pomocy lekarza psychiatry. Jak mogą się skończyć takie eksperymenty, wiadomo przecież od dawna. W tym procederze oskarża się również własnych przodków o własne grzechy i niepowodzenia, co jako praktyka tak zwanej spowiedzi międzypokoleniowej zostało potępione przez polski episkopat. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, bo tak naprawdę trzeba by zapytać o cały ruch i sens jego trwania, gdy głosi on błędną teologię i flirtuje z praktykami do tej pory obcymi. Jeśli takie pojawiały się w dawnych wiekach, zawsze w sektach, albo prowadziły do ich powstawania. Niepokoi więc fakt zbiorowego wyłączania rozumu w ruchach charyzmatycznych.

Spór ten jest więc na razie nierozstrzygnięty. Brak poważnej dyskusji z tej drugiej strony, brak również przyznania się do błędów teologicznych, podczas gdy są one ewidentne. Czy Duch Święty, ten sam, który nazywany jest duchem mądrości, może powodować, że ludzie zbiorowo walą się na plecy i zanoszą się niepokojącym chichotem? A to przecież nie działo się w jakiejś egzotycznej sekcie z południa Stanów, a podczas spotkania z Marcinem Zielińskim na warszawskim stadionie (zresztą nie tylko tam). Tam gdzie zaczyna się subiektywizm, tam dyskusja nie jest możliwa. Przecież jeśli tysiące młodych osób na tym czy innym spotkaniu powie, że czuje Boga, to gdzie się przez ten jazgot przebije rozsądny głos teologa? Boga czuł przecież Luter, Boga czują sekciarze z USA biorący węże do rąk, w końcu także afrykańscy szamani, którzy oddają się swoim dziwnym praktykom.

Piotr Nowak, Jaka odnowa w Kościele?, wyd. 3Dom, Częstochowa 2018, ss. 147.

0 komentarze:

Prześlij komentarz